"Liceum" - Valshe + Alice

Bardzo wcześnie wstał. Chciał sprawdzić wyniki próbnych testów. Miał nadzieje na najlepszy wynik i że wreście pokonał tę różowowłosą. Ubrał się w to co zwykle (lookaj na kp strój :3) tyle że dziś dodatkowo wziął dwie katany ze sobą no i dodatkowy pistolet. Przezorny zawsze ostrożny. Pochował magazynki po kieszeniach i wyszedł z domu. Do szkoły dosłownie leciał jak na zabicie. Dobiegł do tablicy ogłoszeć. Patrzy na najwyższe miejsce
-COOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOO?! Znowu jestem drugi?! Nosz fuck! O jeden punkt! Alice znów miałaś farta!- wydarł się na cały głos zirytowany tym wynikiem.

Widząc zachowanie niebieskowłosego omal nie wybuchła gromkim śmiechem, no ale trzeba się uspokoić. Różowowłosa wstała z ławeczki, poprawiając krótką kraciastą spódniczkę i po cichu podeszła do tablicy uśmiechając się trochę wrednie. Spojrzała na tabelę i zachichotała kierując wzrok na niego. - Peszek, Valshe. - poklepała go po ramieniu. - Za drugim razem się bardziej postaraj. - zaśmiała się i ruszyła pod salę gimnastyczną. Jeden punkt... pokręciła głową. Podeszłą do koleżanek, zaczęły rozmawiać o przyszłych egzaminach i dzisiejszych wynikach z egzaminu. Ukradkiem spoglądała na Alexandra.

Patrzył nadal na tablice wyników. Podeszło do niego kilka dziewczyn i zaczeło zagadywać
-Valshe-Senpai? Czy mógłbyś senpai pomóc nam w treningu?-zapytała blondyneczka wdzięcząc się jak tylko się da. Specjalnie rozpieła kilka guzików koszuli. Patrząc na te dziewczyne myślał że na świecie nie ma normalnych kobiet. Prychnął.
-Słuchaj Cukiereczku. Może bym się zgodził gdybyś nie próbowała mnie uwieść.-Wyszczerzył swoje kły i uśmiechnał się psychicznie. Dziewczyna od razu uciekła a jej koleżanki za nią. Westchnał. Spojrzał na Alice. Już chciał iść do klasy kiedy sobie przypomniał że nie wie nawet jaką ma lekcje pierwszą. Zażenowany podszedł do Alice
-Alice. Wiesz może jaką pierwszą lekcje mamy?-spytał patrząc tylko na różowowłosą.

Dziewczyna oderwała się od rozmowy z koleżankami i spojrzała na niebieskowłosego z delikatnym uśmiechem. - Zajęcia praktyczne. Jak zwykle nie pamiętasz, o czym ty myślisz... - wywróciła teatralnie oczami i pokręciła głową.
Jej koleżanki zaczęły chichotać, na co Alice odwróciła wzrok na nie i wpatrywała się pytającym, niezrozumiałym spojrzeniem. - O co chodzi?
- Valshe, czemu się wstydzisz? Czy jest coś na rzeczy z Alice? - blondynka zachichotała, rzucając spojrzenie to na Alice to na Alexandra. Różowowłosa uśmiechnęła się sztucznie do blondynki i kopnęła ją w kostkę.
- Ajjj... - syknęła i potarła bolące miejsce. - Alice przecież to było tylko pytanie. - uśmiechnęła się do niej.
Wzrok Hunter powędrował jednak na twarz Alexandra jakby chciała zobaczyć czy dziewczyny mają rację.

Spojrzał jak na głupie. Przez chwile zastanawiał się co odpowiedzieć. Po analizacji sytuacji zaśmiał się i odpowiedział.
-Głupie jesteście czy co? Od dziecka walcze z tym różem by wreście być pierwszym. Jest moją rywalką a nie miłością-wyszczeżył się do dziewczyn i zwrócił się w strone Alice.
-No niestety. Dzięki Alice...do zobaczenia w sali- przed pójściem poczochrał jej włosy i poszedł za szkołe gdzie miały odbyć się zajęcia praktyczne

Po jego wypowiedzi poczuła się... trochę dziwnie. Kiedy poczochrał ja po włosach, fuknęła i rzuciła mu mordercze spojrzenie.
- Nie dotykać moich włosów. - westchnęła i poprawiła je. Po chwili dziewczyny poszły się przebrać. Zadzwonił dzwonek i poszły za szkołę. Usiadły na trawie i czekały na trenera. Jak zwykle się wlekł. W końcu przyszedł i sprawdził obecność. Alice zaczęła się rozciągać. Dziś mięli zajęcia w parach, dziewczyna miała nadzieję, że nauczyciel nie wylosuje ją i pewnego chłopaka...

Chłopak gdy wszedł do szatni napotkał spojrzenia innych chłopakow z klasy. Przez chwile była cisza. Ten doszedł do szafki, przebrał sie w spodnie na wf i w podkoszulek. Ubarł pasek na zaciagniety podkoszulek i przypioł do niego dwie katany. Na koniec ubrał szelki na pistolety i je tam umiescił. Grupa jeden chłopak rzucił sie na niego i zaczał mu czochrac włosy
- Ty kujonie jeden! Jestes drugi najlepszy w szkole! Szacun!- niebieskowłosy wkurzył sie i zrzucił z siebie goscia.
-Harry...chcesz bym ci złoił to sadło?!- krzyknał wkurwiony. Wszyscy sie oczywiscie smiali. Ten wyszedł z szatni i stanał w szeregu i czekał aż nauczyciel wybierze pary do cwiczen.
-Wiec...Alexander i Alice.- powiedział nauczyciel. Podszedł do Alice probujac olac docinki od strony kolegow.

Słysząc słowa trenera, nie wiedziała czy ma go ochotę zastrzelić czy zasztyletować. No ale niech będzie, przynajmniej będzie miała godnego przeciwnika. Jej znajome spojrzały na nią kryjąc śmiech.
- Powodzenia, Alice. Tylko się nie pozabijajcie. - szepnęła jej jedna na ucho i poklepała po ramieniu.
Alice olała ich słowa i spojrzała na chłopaka, poprawiając kaburę z pistoletem, którą miała przyczepioną do boku spodni i pochwę na sztylet. Jej katana bezpiecznie spoczywała w jej ręku, ale po chwil z powrotem schowała ją do pochwy katany. Wyciągnęła z kieszeni gumkę i związała swoje długi włosy.
Mimo tego, że od niepamiętnych czasów walczyli ze sobą, jednak dziewczyna nawet lubiła Alexandra lecz nigdy tego nie mówiła. Uśmiechnęła się delikatnie.
- Nie będzie źle.

Chłopak zrobił mine mowiaca „Rrzniesz głupa?”
-Z kad wiesz? Sensei po prostu nie chce bysmy nikogo nie poranili choc wie że sie nie trawimy. Dobro innych zwycieżyło- powiedział troche zdołowany. Nauczyciel i tak nie zwracał na nich uwagi. Usiadł na kraweżniku i zaczał przygladac sie treningowi innych.
-Po za tym Alice...o co dokładnie chodziło twoim koleżanka. -przez chwile patrzał na ludzi z klasy
-A raczej nasze koleżanki. Chodza z nami do klasy nie? Naomi...eee Victoria i Daniela tak???-wyrzucił trzy imiona ,ktore według niego pasowały do dziewczyn.

Wywróciła oczami i usiadła na ziemi. Denerwowały ją te jego miny, ale nic na to nie poradzi.
- Ale kiedy? One ciągle coś głupiego paplają. - wyjęła sztylet i zaczęła się nim bawić, nie miała nic innego do roboty.
- Taak, chodzą z nami do klasy. Nawet zdołałeś zapamiętać ich imiona. Brawo. - ona sama nie zwracała na to uwagi. Często musiała się pytać innych jak mają na imię, niezbyt ją one interesowały, a to że się przylepiły było i plus, i minus. Wolała się pouczyć niż gdzieś szlajać. Można powiedzieć, że ją troszkę denerwowały. Spojrzała na niego.
- Weź się raz uśmiechnij, bo aż się człowiekowi smutno robi jak na ciebie patrzy. - przynajmniej można spróbować z nim jakoś pogadać jak nic nie robimy.

Chwile sie zastanowił. Przyszła mu pewna mysl do głowy
-Za buziaka sie usmiechne. Dajmy tym dziewczyna szanse na plotki- nie usmiechnał sie ale go korciło. Był ciekawy reakcji rożowowłosej. Spogladał na ludzi z klasy i zastanawiał sie nad imionami ludzi. Spojrzał na nauczyciela. Ten najwyrażniej był znudzony ta lekcja. Wiekszosc ludzi niechciało sie cwiczyc.

Alice zbladła, a zaraz potem zrobiła się czerwona. Spoglądała na niego ze zdziwieniem, a zarazem była minimalnie zawstydzona. Zamurowało ją na chwilę.
- T-ty chy-chyba żartujesz. - powiedziała, patrząc na niego szeroko otwartymi oczyma. - Ale to nie jest śmieszne, nie lubię plotek.. - odwróciła wzrok i mocniej zacisnęła ręce na sztylecie. - Dobra mięliśmy poćwiczyć, a nie gadać. - powiedziała szybko i wstała z ziemi. Poprawiła spodenki i przeciągła się. Nawet nie spojrzała w stronę Alexandra. Choćby nie nie miał nic innego do roboty tylko wymyślać jakieś intrygi.

Chłopak wybuchł śmiechem i zaczął się turlać po ziemi. Nawet płakał ze śmiechu.
-Jesteś zawstydzona Alice! Masz rumieńce! Twoja reakcja powaliła mnie na ziemie!- wybełkotał między chichotami. Po kilku minutach się uspokoił. Wstał i stanął niedaleko dziewczyny.
-A myślałem że nie będe musiał ćwiczyć- westchnął. Jednak uśmiech nie znikał z jego twarzy. Położył dłoń na rekojestrzu miecza i czekał aż dziewczyna zaatakuje.

Odwróciła się szybko do niego zdenerwowana. - A co? Nie wolno mi? Jestem jak każda inna dziewczyna. Też mam uczucia! - zrobiło jej się przykro, ale na twarzy miała wyryte zdenerwowanie wraz z chęcią zniszczenia jego perfidnego uśmieszku. Postawiła lewą nogę do tyłu mierząc przeciwnika groźnym wzrokiem. Postawiła wszystko na swoje ostre sztylety znajdujące się po dwóch stronach jej pasa. Po chwili ruszyła na przeciwnika nie czekając na jego ruch.
Szybko znalazła się tuż przed nim wraz z bronią przystawioną do jego grdyki. Zaś drugie ostrze odbiło katanę przeciwnika z charakterystycznym brzdękiem. Valshe nie mógł wykonać żadnego ruchu, co oznaczało pewną wygraną dla dziewczyny. Przynajmniej ona tak sądziła.
- I co teraz zrobisz?- zapytała pewnym siebie głosem.

Usmiech z twarzy chłopaka znikł. W pełni skupieniu analizował sytuacje. Wyciagnał druga katane z pochwy choc musiał sie troche drasnac sie o sztylet rozowowłosej. Po szyji ciekła mu krew ale za bardzo sie nie przej ował. Niewiadomo jak znalazł sie za Alice. Przystawił jej tepa strone klingi miecza. Jednak chłopaka to nie wystarczyło bo wiedział że dziewczyna sie wyrwie jakos. Przewrocił dziewczyne na ziemie. Kolanami przytrzymał jej rece. Usiadł na niej i dalej trzymał katane przy jej gardle.
-Jestem na gorze a ty na dole. Całkiem unieruchomiona. Nawet nie probuj wierzgac nogami bo sie otchyle do tyłu i je unieuchomie.-szepnał jej do ucha. Usmieszek pojawił sie na jego twarzy.-Nie radziłbym probowac jakos uciec od mojej katany bo nawet ta tepa strona potrafi wejsc w skore jak w masło. I nie chciałem cie urazic. Po prostu byłas słodka a jak bym inaczej sie zachował to co by pomysleli inni?-powiedział dawej siedzac na niej.

Jednak źle oceniła sytuacje i znalazła się na ziemi. Znieruchomiała momentalnie czując zimne ostrze przy swojej skórze. Jej wzrok powędrował na oczy Alexandra. Uśmiechnęła się ironicznie. - I co? Podoba ci się? To uważaj bo się podniecisz. - warknęła. - Teraz z łaski swoje zejdź ze mnie. To nieprzyjemne... - spojrzała w bok na innych uczniów, którzy już zdążyli zauważyć ciekawą i dwuznaczną sytuację. - Nie chcę plotek na ten temat. - policzki Alice nabrały delikatnych rumieńców. Zauważyła, że dziewczyny w ich klasie spoglądają na nich i szepczą. Super... pomyślała.

Chłopak przez dłuższa chwile zastanawiał sie nad tym cz jej posłuchac. Jednak postanowił dłużej nie kłopotac Alice. Zabrał miecz, wstał z niej i schował bron do pochwy.
-Nieburmusz mi sie tu tak. No wstawaj ksieżniczko. Pokażmy im klase schodzenia ze sceny. Niech se gadaja co chca. Dla mnie zawsze bedziesz ta przede mna-wyciagnał dłon do dziewczyny obdarzajac ja ciepłym usmiechem.

Niepewnie podała mu dłoń i wstała. Poprawiła ubranie i strzepała z niego ziemię. Alexander ją zadziwiał, raz zachowywał się jak idiota, a raz jak ciepły i miły chłopak.
- Nie burmuszę się. - chciała już coś powiedzieć, ale zrezygnowała z tego, posyłając mu nieśmiały uśmiech. Lekcja trwała dalej lecz Alice nie miała już ochoty na jakiekolwiek ćwiczenia. Usiadła w cieniu pobliskiego drzewa, spoglądając czasem na niebieskowłosego. Jednak nie pocieszyła się samotnością na długo, bo przyszły do niej dwie dziewczyny z klasy.
- Cześć Alice. I jak tam się ćwiczyło z Alexem? Bo jak tak na was patrzeliśmy to chyba się fajnie dogadujecie.. - dziewczyna powstrzymywała chichot.
Różowowłosa westchnęła by się uspokoić.

Chłopak wzruszył ramionami. Stał przez chwile kiedy nauczyciel go zawołał. Podszedł do nauczyciela.
-Taaaaak nauczycielu?-spytał troche zmeczony tym idiotycznie meczacym porankiem.
-Psycholog szkolny cie woła. Mowiła cos o wynikach. Że jakies przyszły. Idz sie przebrac. Jestes zwolniony.-odpowiedział mu nauczyciel. Jego mina wyraznie wskazywała niezadowolenie. Przez te jego zmiany nastroju mysla że jest chory psychicznie. Poszedł do szatni i przebierał sie najwolniej jak potrafił.
Wyszedł z szatni i też jak najwolniej potrafil skierował sie w strone pokoju psycholorzgi. Może i była ładna i młoda, ale wscibska czego nie trawił.

Alice zastanawiała się o co chodzi nauczycielowi, uparł się czy co? Westchnęła wkurzona i zaczęła biegać karne kółka wokół boiska. Powoli zleciała ta cholerna lekcja i w końcu można było wrócić do szatni. Ciepła woda miło odprężała po wysiłku. Prędko ubrała się i wyszła z szatni, kierując się do budynku szkoły. Teraz długo oczekiwana religia... można się wyspać. Dobrze, że nasz stary ksiądz już tak dobrze nie widzi, uśmiechnęła się w duchu.
Na przerwie ciągle szukała kogoś wzrokiem. W końcu znalazła.. Tą osobą był Alex. Przełamał się i podeszła do niego.
- Hej. - uśmiechnęła się do niego przyjaźnie i stanęła obok. - I co tam?

Chłopak podczas rozmowy z psycholożką nie trzymał nerwów na wodzy. Nawet ją wyzwał, ale ona nie zareagowała. Wręczyła tylko koperte chłopakowi z wynikami testów badań psychiki chłopaka. Jeśli był zielony pasek na kopercie znaczyło to że jest on dodatni i że to prawda. Chłopak spojrzał na koperte...nie uwieżył co zobaczył. Zielony pasek był przylepiony na skraju koperty. Przeczytał zawartośc koperty. Oparł się o ściane i zsunął na podłoge.
-Nie-mo-żli-we-powiedział powoli. Nie mógł uwieżyć w to co pisało na tym niepotrzebnym kawałku papieru. "Inforumujemy pana Alexandra Clevera że jego badania ukazały iż jest on chory na rozdwojenie jaźni. Nie jest aż takie wysokie stadium. Chłopak po prostu czasem jest miły a czasem chamski i uwodzicielski. Wysyłamy w liście przebieg leczenia. Powinien się złosić". Gdy usłyszał głos Alice szybko się pozbierał do siebie. Nie mógł tego pogazać dziewczynie. -Cześć. A nic. Tak po prostu sobie siedze.-odpowiedział dziewczynie uśmiechając się do niej.

Po jego minie było widać, że nie jest tak jak mówi. Coś się stało. Zastanawiał się czemu, zaczęło ją to interesować... Oj, co tam, potem o tym pomyśli. Za pozwoleniem usiadła koło niego. Uśmiechnęła się przyjaźnie patrząc na niego. - Na pewno? Nie wyglądasz najlepiej. - jej głos zrobił się miękki i troskliwy zarazem. Zdając sobie z tego sprawę zarumieniła się odrobinę i spuściła wzrok. Czemu się tak dzieje skoro zawsze darli koty, ale szczerze mówiąc dziewczynie nie przeszkadzało to, że nie są już do siebie tak wrogo nastawieni. Jej zachowanie zaczęło ją dziwić. Przez chwilę siedział nic nie mówiąc, nie wiedziała o czym z nim rozmawiać. Jej wzrok przykuła rana na jego szyi, na jej twarzy ukazał się grymas. - Mam nadzieję, że nie zrobiłam ci zbytnio krzywdy... - uśmiechnęła się blado. - Ale to była dobra walka, gratuluję. - jej uśmiech zmienił się na przyjazny.

No tak. Zapomniał o rance. Pomacał miejsce ukucia i skamieniał. Z rany ciekła krew. -Eee...wiesz. Pomożesz mi wstac? Bo chyba straciłem dużo krwi...-spojrzał na koszulke, ktora była prawie cała czerwona z krwi. Jak to możliwe że nie czuł spływajacej krwi. Powinien był najpierw isc do chigienistki by założyła opatrunek. Wbił sie chyba głebiej niż myslał.-Jak mni pomożesz to powiem ci co mnie trapi-zaszantarzował troche dziewczyne czerwieniac sie. Jak sie dowie nic nie bedzie. W koncu za dwa dni trafi na tydzien do wariatkowa gdzie bedzie badany. Chłopak miał nadzieje że schożenie nie jest aż takie poważne i bedzie mogł normalnie funkcjonowac w swiecie nie robiac nikomu krzywdy. Nie za bardzo podobał mu sie dłuższe spedzenie w klatce przez całe życie.

- Pewnie. - Uśmiechnęła się przyjaźnie. Zdziwił ją ten.. szantaż. Jeśli będzie mu lepiej to go wysłucha, jeśli nie będzie chciał mówić to już jego sprawa, nie będzie naciskać mimo tego, że się martwi. Wstała i pomogła wstać Alexandrowi. Chwilę potem byli już u pielęgniarki. Dziewczyna przyglądała się pracy higienistki. Było jej głupio, że go uszkodziła. Przygryzła wargę, widząc jak rana polewana jest wodą utlenioną, a Alex delikatnie się krzywi. Gdy nareszcie kobieta opatrzyła niebieskowłosego mogli iść. Zaczynała się właśnie długa przerwa. Alice wzięła torbę chłopaka, chciał już coś powiedzieć, ale go nie posłuchała.
- Przynajmniej pomogę ci nosić torbę. - powiedział z ciepłym uśmiechem. - Przepraszam za to. - kiwnęła głową na jego szyję.

Coż, nie pierwszy raz przyszedł tu ranny po treningu. Zawsze dawał z siebie wszystko. To było przecież założenie tej szkoły. Nie zależnie od wroga badz ilosci trzeba ich pokonac. Wział Alice pod reke-Straciłem podobno dużo krwi. Ledwo ide. -wytłumaczył sie ze swojego czynu. Wyciagnał list ze swojej kieszeni i podał go dziewczynie.-To jest wiadomosc, ktora mnie trapi. Nie przepraszaj. To moja wina że sobie to zrobiłem. Zawsze daje z siebie wszystko- powiedział dotykajac druga reka opatrunku. Usmiechnał sie do dziewczyny cieple. Chciał sie odwdzieczyc jakos za wszystko co dla niego zrobiła, ale wiedział że usmiech i tak wszystkiego nie spłaci.